Hybrydy – czas na paznokcie
Hybrydy – jaką firmę wybrać na początek>
No bo przecież na rynku jest ich mnóstwo. Provocater, Semilac, Neonail. A ile jest firm chińskich, tego nawet nie zliczę. Jaką markę polecam ja? Chyba Neonail. Słyszałam dużo opinii, że wiele kobiet ma po Semilacach alergię. Provocatera nie próbowałam, a po chińskich – nie wiadomo, co może nam się stać. Nie sądzę, że były testowane dermatologicznie. Lepiej sobie uzbierać pieniądze niż wyrzucić je w błoto na chiński zestaw, który nawet nie utrzyma wam hybrydy przez tydzień. Neonail polecam kupować na ich oficjalnej stronie, czyli tutaj.
Ale jak się za to zabrać?
1. Nadaj paznokciom kształt i zadbaj o skórki
Bo jak sobie spiłujesz, tak będziesz nosić. Nie jest to łatwe zadanie, na początku mogą wychodzić Ci dziwne kształty, lecz nie zapominaj, że praktyka czyni mistrza. Później usuń skórki za pomocą patyczka bambusowego lub cążek. Na końcu blokiem polerskim, który zapewne był dołączony do zestawu – zmatuj płytkę paznokcia.
2. Cleaner i do dzieła!
Teraz weź do ręki wacik bezpyłowy i nasącz go cleaner’em. Wybierz odpowiedni kolor, przygotuj top i bazę. Cienkimi warstwami pomaluj paznokieć bazą. Pamiętaj, aby nie zalać skórek (w przeciwnym razie cała robota na nic). Utrwal go na odpowiedni czas, każda lampa wymaga innego (informacje powinny być w instrukcji obsługi lampy). Następnie nałóż tak samo lakier kolorowy oraz drugą warstwę. Na koniec pomaluj je topem. Pamiętaj, że zwykle top wymaga dłuższego utrwalania. Proces powtórz na każdym paznokciu.
3. Znowu cleaner.
Następnie przejedź każdy paznokieć cleanerem i oliwką do skórek. Jak ja utrwalam paznokcie? Najlepiej palce dłoni lewej, prawej, a na końcu kciuki. Jeśli macie dużą lampę, prawdopodobnie zmieści Wam się cała dłoń, więc to najszybsze rozwiązanie.
4. Hybrydy, które lubię najbardziej.
W sensie kolory. Mnie najbardziej podoba się czerwień, ale chyba dlatego, że jestem fanką stylu retro. Oprócz czerwieni podoba mi się czerń, ciemny niebieski, fuksja oraz beż. Trochę szaleństwa i trochę delikatności.
A Wam, jakie hybrydy podobają się najbardziej?
Kosmetyki – moje ulubione
Najlepsze na świecie
U mnie te kosmetyki były i będą niezawodne. Sprawdzą się na każde wyjście – wieczorne i codzienne, nawet wtedy, kiedy nie mamy czasu. Nie okażą się bublem, a nawet odwrotnie, pomogą wyjść z każdej niezręcznej sytuacji. W dodatku ich cena nie wyniesie nas miliona monet.
Zacznijmy od podstaw
Czyli od bazy. Baza pod podkład, która go nie zbiera. Nie pokazuje naszych suchych skórek i nie ściera się po godzinie noszenia. Wyrównuje koloryt skóry i niedoskonałości. Idealna na nasze nieidealne dni, wtedy, kiedy jest potrzebna. Nada się na dłużą noc, wesele. Moje słowo, że przetrzyma wszystko (jeśli jesteście właścicielkami cery mieszanej w kierunku tłustej, bo za inne nie poświadczę).
Najważniejszy element makijażowej układanki
Czyli podkład. Tutaj polecę Revlon. Nie odkryłam Ameryki, jestem przekonana, że go znacie. Jest hitem większości kosmetyczek. Kryje i nie obciąża cery, czy może być coś lepszego? W dodatku w wielu wersjach kolorystycznych. Jak kocham wszystkie kosmetyki, tak ten porwał moje serce w stu dziesięciu procentach. Polecam kupować go w drogeriach internetowych, bo stacjonarnie kosztuje podwójnie.
Nie wybiela!
A co może nie wybielać? Oczywiście puder transparentny. Tak jak testowałam różne kosmetyki z Bell, Rimmel’a to ten z Eco Cery jest najlepszy. Opowiem Wam anegdotkę. Więc bardzo chciałam mieć puder transparentny i tak kupiłam ich kilka. Dwa z Bell, które kompletnie się nie sprawdziły. Efekt maski i twarz biała jak mąka. Rimmel to samo. Poddałam się. Stwierdziłam, że to będzie ostatni i jeśli się nie sprawdzi – dam sobie spokój. Jakże moje zdziwienie było wielkie, kiedy puder mnie nie zapchał, nie wybielił i matowił. Cud nad pudrami. Na tej stronie kupicie go za niecałe 15 złotych.
Usta i oczy
Nie będę się rozpisywać, ponieważ o szminkach pisałam tutaj, a jeśli chcecie zobaczyć jaki tusz do rzęs jest moim must have, kliknijcie w ten link. W tych postach wymieniłam moje ulubione kosmetyki, które podkreślą Waszą urodę i sprawdzą się idealnie do codziennego stosowania, jak i na wyjścia.
Kosmetyki idealne dla mnie – podsumowanie
Mam nadzieję, że te kosmetyki, które są najlepsze dla mnie – sprawdzą się i Wam. Nie zdarzyła się sytuacji, w której zawiodłyby mnie. A Wy macie swoje kosmetyki must have?
Tusz do rzęs firmy Douglas
Hit czy kit?
Od września używam nowego dla mnie tuszu. Dostałam go na urodziny. Jak myślicie, czy prezent był trafiony? Oczywiście!
Trafiony prezent
Mój chłopak kompletnie nie zna się na kosmetykach, a trafił jak ślepa kura ziarno. Już po raz kolejny – na moje szczęście. Dostałam od Niego tusz do rzęs marki Douglas wraz z innymi kosmetykami. Ale to tusz jest gwiazdą postu, bo na to w pełni zasługuje.
Tusz idealny?
Przeznaczony do krótkich i rzadkich rzęs. Może nie pogrubia wyjątkowo, ale wydłuża ekstra! A kiedy użyjecie zalotki, Wasze rzęsy medal wyglądać spektakularnie. Świetne jest to, że nie skleja rzęs, jak lubią czynić to tusze z Maybelline. Nie lubię efektu posklejanych, sztucznych rzęs. Douglas daje Wam możliwość subtelności, którą widać. Możecie go kupić TUTAJ
Precyzyjna szczoteczka
Ma ona zaokrąglony kształt, dzięki któremu nasze rzęsy zaokrąglają się. Pomaga ona nałożyć produkt równomiernie. Wydobywa z tuszu same zalety i pomaga je zaaplikować. Nasycona czerń z opakowania w łatwy sposób przenosi się na rzęsy.
Pierwszy raz
Ten tusz idealnie sprawdzi się w sytuacji, kiedy wykonujecie swój pierwszy makijaż. Trudno jest się nim ubrudzić, a jeśli już się to Wam zdarzy to pamiętajcie, aby poczekać do momentu, kiedy plama zeschnie. Wtedy użyjcie patyczka higienicznego i usuńcie plamę. Następnie przejedźcie w tym miejscu pędzlem od pudru. Nigdy nie usuwajcie plamy na mokro, bo tylko ją pogorszycie. Pamiętajcie, że nawet z najlepszym tuszem każdemu mała wpadka się może zdarzyć.
Luksusowe rzęsy
Tusz nie kosztuje mało jak na produkt swojej kategorii. Chociaż warto się zastanowić, czy lepiej kupić jeden produkt, który starczy nam na dłużej, czy wolimy kupować co miesiąc tusze tańsze i gorszej jakości. Dla mnie sprawa jest oczywista. Należy także pamiętać, że istnieją kosmetyki o wiele droższe. Podobnym w swej formule jest tusz do rzęs LE VOLUME LA CHENEL, który kosztuje o sto złotych więcej.
Podsumowanie
Godny polecenia i na pierwszy raz i dla zaawansowanych miłośniczek makijażu. Jeśli macie problem z krótkimi i prostymi rzęsami – ten tusz będzie strzałem w dziesiątkę. Pokochałam go od pierwszego użycia i mam nadzieję, że namówiłam Was do przetestowania. Moja ogólna ocena to 10/10.
Czerwień klasyczna dobra na wszystko
Kojarzycie test piosenki „piosenka jest dobra na wszystko„? To właśnie tak samo jest z piękną, czerwoną klasyczną pomadką. Nieważne czy idziecie na randkę, do kościoła lub po prostu na spacer. Nie ma, że nie pasuje. Idealnie zgrywa się ze wszystkim, bo czerwień jest kultowa. Tak samo jak czarne szpilki, biała koszula, czy Beatlesi.
Pewnie często zdarzyło Ci się kupić czerwoną szminkę z nadzieją, że to będzie ta jedyna, niepowtarzalna czerwień. Chciałoby się rzec – związek idealny. Nie odciska się na zębach, długotrwała, a jedzenie i picie nie jest jej straszne. I często zapewne szybko dochodziło między wami do spięć, burzliwych kłótni, a być może nawet rozstania. Ze szminką to jak z miłością – ciężko ją znaleźć, ale jak już znajdziemy, będziemy wierne do końca życia.
Ale jak znaleźć tę jedyną klasyczną czerwień dobrą na wszystko?
Odpowiedź banalna i prosta – szukać i testować. Oczywiście można szukać poleceń znanych blogerek, ale pamiętajmy, że każda z nas jest inna i każda ma inne wymagania. Niektóre z nas posiekać dałyby się za mat utrzymujący się całą noc, inne wolą, aby ich usta lśniły jak blask fleszy.
A co sprawdziło się u mnie?
Przedstawię Wam kilka wariantów, zróżnicowanych pod względem ceny. Moim zdaniem na miłość jest warto trochę przyoszczędzić i wydać więcej pieniędzy, ale to zależy od Was.
- Matowa czerwień od firmy „wibo„. Według mnie jest dobra, jej zaletą jest trwałość, bez jedzenia tłustych potraw wytrzyma około 7-8h. Używam jej wtedy, kiedy wychodzę np. na trzy, cztery godziny zajęć. Cena to około 10 złotych, moje punkty dla niej to 7/10.
2. Golden Rose, nr. 17. Fajna, utrzymuje się nieźle, ale pamiętajcie o niedotykaniu ust! Lubi się rozmazywać, aczkolwiek daje świetny efekt półmatu. Ta czerwień kosztuje około dyszki, a moje punkty to 7.5/10.
3. Mac – tej szminki nikomu nie muszę przedstawiać. Piękna klasyczna czerwień. Długo się trzyma, nie ściera. Na pewno da radę całą noc, cena to około siedemdziesiąt złotych, ale każda kosmetyczka powie Wam, że warto. Moja ocena – 9/10. Kupić ją można na przykład na stronie Sephory lub Douglas.
4. LipSense – HIT nad hitami, czerwona szminka, którą zmycie jest nie lada wysiłkiem. Przetrwa wszystko. Aby ją nałożyć, trzeba przeczytać instrukcję, ale warto się chwilę pobawić, dla takiego efektu. Nie bez powodów okrzyknięta najtrwalszą pomadką na świecie, jej cena z błyszczykiem utrwalającym to ok. 200 zł. Na taką czerwień warto jednak odłożyć i dbać jak o własne dziecko, ode mnie leci 11/10 punktów. Stacjonarnie w Polsce nie jest dostępna, ale znajdziecie ją także tutaj.
A Wy znalazłyście już swoją krwistą miłość?